Archiwum

Posts Tagged ‘Swamp Thing’

#384 cotygodniowa zeszytówka #149

Five Ghosts - The Haunting of Fabian GrayFive Ghosts: The Haunting of Fabian Gray #4, Image Comics

scenariusz: Frank J. Barbiere, rysunki: Chris Mooneyham

Fabian Gray bardzo źle znosi swoje opętanie przez pięć duchów. Co prawda posiadł dzięki nim niesamowite umiejętności, lecz jego ciało tego nie wytrzymuje. Po każdym kolejnym pokazie ich mocy musi coraz dłużej się regenerować. Przez co przesypia czasem kilka dni w ciągu. Aby zapobiec temu wyniszczającemu procesowi musi się nauczyć żyć z nimi w pokoju. Wszystko to ma osiągnąć dzięki pewnemu rytuałowi, któremu poddał się w podziemiach tajemniczego miasta Shangri-La. Większość tego komiksu przedstawia głównego bohatera, gdy podchodzi do kolejnych prób jakie przygotowały dla niego poszczególne duchy. Wszystkie one mają udowodnić każdej ze zjaw, że Fabian jest godny i w pełni rozumie moc jaką otrzymuje we władanie. Przyznam szczerze, tak połowicznie mi się spodobały. Łucznika wydaje mi się taka średnio logiczna, a Merlina to takie pójście na łatwiznę. Chociaż to samo można powiedzieć o teście samuraja, ale tam podoba mi się z kolei jej wykonanie. Poza tym wszystko w czym występują dawni japońscy wojownicy mi się podoba. W tej kwestii jestem bezkrytyczny. Natomiast zadanie dla Sherlocka urzekło mnie dość ciężkim i mrocznym klimatem. W między czasie na powierzchni zaginionego miasta odbywa się atak przeprowadzany przez szalonego Iago dosiadającego smoka. Jest to bardzo widowiskowa i zaskakująca część, która lekko mnie zasmuciła pewnym wydarzeniem. Widać nikt w tej serii nie powinien czuć się zbyt bezpieczny przed scenarzystą. Wszystko to razem zebrane daje obraz wspaniałej, niezwykle widowiskowej i wciągającej rozrywki, której chcę znacznie więcej.

Umbral-003Umbral #3, Image Comics

scenariusz: Anthony Johnston, rysunki: Christopher Mitten

Trzeci numer koncentruje się na przedstawieniu wydarzeń, jakie miały miejsce w siedzibie szmuglerów. Przed i po dotarciu tam Rascal i Dalone. Szczerze przyznam, trudno mi się zdecydować, które z nich zrobiło na mnie większe wrażenie. Jedne wyjaśnia wątek z poprzedniego numeru dotyczący trójki osób w małej szalupie zmierzających w tajemnicy do królestwa Fendin. Gdy dotarli do siedziby przemytników poprosili ich o azyl, gdyż są prześladowani z powodu braku chęci rezygnacji ze swej religii. To wtargnięcie w uporządkowane życie tej społeczności ma dość gwałtowny i widowiskowy przebieg. Do tego wątek ten dość mocno jest związany z późniejszym przybyciem głównej bohaterki i jej towarzysza. Dzięki temu główny wątek dość mocno się zagęszcza i zaskakuje czytelnika ciekawym zwrotem akcji. Lecz moją uwagę  zwróciła najbardziej forma w jakiej prezentuje się w tej serii magię. Ukazując ją za pomocą geometrycznych znaków w dymkach postaci parających się tą dziedziną. Dla mnie są one tak samo niezrozumiałe jak dla mieszkańców tej krainy i chyba o to chodziło twórcom. W końcu magia to skomplikowana nauka przeznaczona dla nielicznych. Motyw ten jest dla mnie świetnym przykładem ukazującym na jak wielu płaszczyznach przemyślana jest ta seria. Chociaż z drugiej strony może doszukuje się czegoś na siłę, czego naprawdę tam nie ma? Jakkolwiek jest naprawdę możliwość interpretowania tej serii na różne sposoby jest już piękne samo w sobie i was zachęcam do tego samego.

 Swamp Thing 040Swamp Thing #40, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Jesus Saiz

Po lekturze ostatniego numeru tej serii mogę z czystym sumieniem przyznać, że jestem zadowolony z jej poznania. Oczywiście miała gorsze i lepsze momenty, ale ogólnie rzecz ujmując jest to kawał porządnej rozrywkowej lektury, która czasem nawet skłaniała do głębszej refleksji. Jednak wracając do zeszytu z numerem 40 na okładce, to jestem pod wrażeniem jak scenarzysta w bardzo udany sposób zakończył tą historię. Zaprezentował czytelnikom olbrzymią i widowiskową rozwałkę ostatecznie rozwiązując konflikt pomiędzy światem zieleni i maszyn. Ten fragment z pewnością zadowoli wszelkich fanów trykociarzy i typowego komiksu super bohaterskiego. Jednak gdzieś między tym Charles Soule w piękny sposób również przypomina czytelnikom czym ten komiks tak naprawdę jest. To opowieść mająca swój początek, rozwinięcie i koniec. Rządząca się swoim prawami co dobitnie zostaje tu pokazane sceną w bibliotece. Jej dokładnie zaplanowane umiejscowienie, treść i samo zakończenie to wspaniała zabawa formą jaką prowadzi scenarzysta z czytelnikiem i za to należą mu się wielkie słowa uznania. Ten jeden fragment pokazuje nam jak jeszcze wiele można wycisnąć i pokazać w na pozór już wyeksploatowanej konwencji komiksów superhero. Nie spodziewałem się w sumie niczego po tym zeszycie, a otrzymałem coś bardzo dobrego i ciekawego. Dlatego teraz nawet trochę żałuję, że to już koniec tej przygody.

#377 cotygodniowa zeszytówka #145

Deadpool (2012-) 041Deadpool #41, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Salva Espin,

Deadpool poszukujący sensu swojego życia i odpowiedniego miejsca na świecie. Czy to w ogóle możliwe w serii która z założenia ma na celu wszystko wykpić i ośmieszyć w akompaniamencie dużej ilości krwi? Po lekturze tego numeru dochodzę do wniosku, że po rozwinięciu aktualnych wątków to mogłoby się udać. Po tym jak Wade był ucieleśnieniem pokoju i opanowania, powrócił do dawnego siebie. Od tego czasu czuje się zagubiony i wszędzie czuje się bardziej jak gość, niż u siebie. Nawet jego małżeństwo nie wydaje się do końca takie jak powinno. Zaczyna kwestionować swój dotychczasowy sposób bycia i stosowania przemocy jako lekarstwa na wszystko. Dobrze zostało to zilustrowane na pierwszych kilku stronach gdy wałęsa się po ulicach miasta i wszędzie czuje się nieakceptowany. Wszystko to prowadzi go do strasznej myśli. Czy nie rozpocząć podawać sobie szczepionki zapomnienia, którą był karmiony tyle lat przez szalonego doktora. Właśnie w takim momencie ratuje go tylko telefon jakiegoś podrzędnego superbohatera Trapstera z propozycją pracy w roli najemnika gdzieś na bliskim wschodzie. To co dzieje się dalej tylko utwierdza mnie, że główny bohater bardzo potrzebuje urlopu od wszystkiego  i czuje się absolutnie zagubiony w obecnej sytuacji. Kolejny numer tej serii z rządu, który mnie bardzo pozytywnie zaskoczył. Na dodatkową uwagę zasługuje również drugi plan, na którym świetnie postęp czasu zasygnalizowano za pomocą zmieniających się konsol i coraz większych telewizorów. Jeśli chodzi o humor to najbardziej rozbawił mnie dzwonek telefonu Deadpoola. Przypomniał mi pewną głupią komedię i kilka miłych wspomnień z mojej przeszłości.

Birthright 005Birthright #5, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Andrei Bressan

Komiks ten rozpoczyna się interesującą sceną podczas której młody Michael Rhodes staje na przeciw olbrzymiej bestii w krainie fantasy. Wszystko po to, aby uratować swoją skrzydlatą towarzyszkę. Co prawda zdobył się na wielką odwagę stając na przeciw wielkiemu niebezpieczeństwu, ale nawet wtedy nie był w stanie walczyć, a co dopiero zabić. Tylko interwencja ogra, jego nauczyciela i opiekuna, uratowała całą sytuację. Wszystko to bardzo dobitnie pokazuje jak mały chłopiec w całkowicie obcym świecie czuje się zagubiony i nie gotowy do swojej nowej roli. Obracając kolejną stronę zmienia się całkowicie klimat opowieści i zachowanie głównego bohatera. Czytelnik trafia do teraźniejszości, gdzie ta sama postać już dorosła, toczy pojedynek z jednym z pięciu magów ukrywających się w naszym świecie. Teraz jest już w pełni ukształtowaną maszyną do zabijania, która nie zatrzyma się przed niczym dopóki nie zrealizuje swojego zadania.  Kontrast jaki pojawia się na tych kilku stronach, zarówno wizualny jak i fabularny, to moim zdaniem najlepszy fragment tego numeru. Na dosłownie kilku stronach w  idealny sposób zostało pokazane jak wielką przemianę przeszedł główny bohater.  Co prawda widzimy tylko początek i koniec tej przemiany, ale to akurat nie jest wada. Mi bardzo zaostrzyło to apetyt, aby poznać całą historię tego co było pomiędzy. Poza tym, w całej opowieści następuje mały przełom za sprawą bardzo krótkiej rozmowy jaką odbył młodszy brat głównego bohatera Brennan Rhodes z magiem ukrywającym się w naszym świecie. Wprowadza to odrobinę niepewności w relacje braci, a to co zrobił główny bohater ze swoim wrogiem tylko to powiększa. Jedyny minus jaki ma ten zeszyt, to jego zakończenie. Wydaje mi się płytkim i zbędnym zagraniem ze strony scenarzysty, które kompletnie nie interesuje mnie jak się rozwinie.

Swamp Thing 2015Swamp Thing #39, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Jesus Saiz

Z żalem to piszę, ale niestety ten komiks jest najsłabszy z całego tego zestawienia. Co prawda dochodzi do finalnej konfrontacji pomiędzy Swamp Thingiem, a Machine Queen i jej całkiem ciekawym pomocnikiem, gdzie nasz bohater w końcu poznaje prawdę z kim tak naprawdę walczy. Niestety nic ciekawego już dalej się nie dzieje. Los wojny na razie jest mocno przesądzony. Królestwo zieleni znajduje się w bardzo trudnej sytuacji i nawet gościnny występ Constantine’a nie pomaga tutaj za wiele. Nawet mam wrażenie jakby jego postać została tutaj umieszczona na siłę. Przecież jego działanie można by spokojnie zastąpić czymś lub kimś innym i nie nabijać sztucznie objętości komiksu sceną, która w sumie nic ważnego nie wnosi do całości. Ot kolejna scena bijatyki z czerstwymi żartami. Poza tym wszystkie działania głównych postaci są tak bardzo przewidywalne. Zarówno Awatar maszyn jak i główny bohater zostali postawieni w takie sytuacje, że mogli zareagować tylko w jeden sposób. Przy okazji pozbawiając czytelników elementu zaskoczenia. Jedynym momentem, który naprawdę mi się spodobał to ostatnia strona tego komiksu, gdzie zostało zaprezentowane wielu poprzedników Hollanda. Prezentują się oni wspaniale dzięki czemu można na nich patrzeć dłuższą chwilę i bawić się w dopasowywanie ich w odpowiednie epoki i społeczności z jakich pochodzili.

 

#371 cotygodniowa zeszytówka #141

Swamp Thing 038 (2015)Swamp Thing #38, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Javi Pina

Przyznam się szczerze, mam dość spory problem z tym numerem. Niby jest tutaj wciągająca fabuła pełna szybkiej akcji, ale równocześnie nie składająca się tylko z walk i eksplozji. Byłem świadkiem powrotu dwóch dość ważnych postaci. Z czego jedna to spora niespodzianka i dość nieszablonowe jej wykorzystanie. Podoba mi się cały plan ataku na królestwo zieleni. Bo przecież nie da się wygrać ze Swamp Thing’iem w bezpośredniej walce, więc trzeba go mocno czymś zająć, a prawdziwy atak przeprowadzić gdzieś w tle. Wszystko to razem więc powinno zapewnić mi przyjemną rozrywkę i pozwolić wyłączyć się na chwilę. Jednak stało się inaczej. Co prawda nie musiałem się jakoś specjalnie wysilać intelektualnie podczas tej lektury, ale równocześnie czułem się nią dość mocno znużony. Ciągle miałem wrażenie, że już wszystko gdzieś widziałem i to pewnie w lepszym wykonaniu. Pojedynki, spiski, a nawet ponowne pojawienie się ponownie niektórych postaci już jakoś nie zaskakuje. Może to zmęczenie materiału, w końcu to już 38 numer tej serii jakby na to nie patrzeć. Nie potrafię precyzyjnie wskazać powodu dlaczego ten komiks mi nie spasował. Jednak równocześnie nie chcę mówić, że jest zły. Według wszelkich standardów to dobry komiks i sprawnie napisany, tylko ja jakoś nie potrafię się do niego ustosunkować.

Birthright 004Birthright #4, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Andrei Bressan

Jakby tak powierzchownie spojrzeć na tą serię, to jest to taka sztampowa opowieść w klimatach fantasy. Gdzie wspaniały wojownik musi zgładzić pięciu magów, aby uratować świat. W między czasie czytelnik poznaje jeszcze dodatkowo młodość głównego bohatera, podczas której szkolił się w swoim fachu. Jednak i to świetnie wpisuje się w kanon gatunku. Na szczęście scenarzysta na tyle ciekawie uknuł swoją opowieść, że udało mu się wzbić ponad przeciętność dzięki czemu po każdy numer sięgam  wielką przyjemnością. To wszystko za pomocą kilku pytań jakie zawiesił w przestrzeni, a ja z wielką ciekawością czekan na ich odpowiedzi. Bo jak to się stało, że ojciec Aaron widząc swojego syna po kilku latach rozłąki jako dorosłego mężczyznę i w dodatku w postaci jakiegoś szalonego wojownika objuczonego białą bronią od razu mu we wszystko uwierzył? Drugie z kolei pytanie dotyczy ich matki. Dlaczego ona z kolei jest tak bardzo na nie do całej obecnej sytuacji. Czy to jej zdrowy rozsądek, czy może coś innego? Zresztą sam główny bohater Michael Rhodes również mocno przykuł moją uwagę i może nawet nie tyle on co sposób w jaki manipuluje swoim ojcem i bratem. Dodatkowo każdy numer posiada ciekawe odwołania do innych komiksów z Image Comics, co tylko dodaje mu uroku. Natomiast w tym numerze najbardziej spodobał mi się moment, w którym szalona opowieść o czarach i innym świecie pełnym potworów została w ciekawy sposób potwierdzona przez wydarzenia w lesie. Na miejscu Aarona i Brennan‚a miałbym wszelkie wątpliwości odnośnie historii ich brata i syna od razu rozwiane. Czekam na kolejny numer i tego samego życzę wam, bo to kawał dobrej opowieści.

Deadpool (2012-) 039Deadpool #39, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Mike Hawthorne oraz Mirko Colak,

Zgodnie z moimi oczekiwaniami czułem się mocno zagubiony na kilku pierwszych stronach tego komiksu. Dziękuję Ci głupi Marvelu za niekończące się eventy w skład których wchodzi po kilka tytułów i po ich zakończeniu już nic nie jest takie samo. Przywitał mnie widok Doctora Dooma, Scarlet Witch i chyba Daniela Drumma robiących coś dziwnego, albo wspaniałego całemu światu. Apocalypse gdzieś zniknął. Time Square rozwalony w drobny mak podobnie jak posiadłość X-Mem, gdzie swoją drogą leży tylko głowa samego bohatera. Nie wiem co się dzieje i co chodzi, pewnie ma to związek z zakończeniem wydarzenia AXIS, jednak nie zrażonym tym brnę dalej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że z każdą kolejną stroną numer ten jest coraz lepszy! Deadpool po odnalezieniu i połączeniu się z powrotem ze swoim ciałem pomaga pewnemu chłopcu ukryć się na jakiś czas. Udaje się do swej małżonki i powoli odbudowuje swoje małżeństwo. Na co naprawdę miło się patrzy. Potem załatwia kwestię swoich przyjaciół z Korei. To jest chyba najdziwniejszy fragment tego zeszytu. Połączenie botaniki z czarną magią daje naprawdę świetne efekty. Wszyscy w około wydają się szczęśliwi. Tylko Wade Wilson odkrywa dość gorzką prawdę o sobie. Może przynajmniej pomyli się w ocenie swojej przyszłości? Cały ten numer jest pozbawiony przemocy. Brakuje w nim głupich żartów. W sumie to w ogóle nie ma żadnych dowcipów i przez to wszystko miałem wrażenie jakbym czytał całkiem inny tytuł. Za to bardzo przyjemny w odbiorze i niosący dobre przesłanie. Po tylu numerach to naprawdę dziwna odskocznia, ale sprawdzająca się idealnie. Po raz kolejny jestem zaskoczony tą serią i tym razem na plus.

 

 

#366 cotygodniowa zeszytówka #136

The Manhattan Projects 024The Manhattan Projects #24, Image Comics

scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Nick Pitarra

Numer ten rozpoczyna się dość mocną sceną lobotomii mózgu pewnego dobrze znanego delikwenta z kart historii USA. Cała ta scena spowodowała, że szybko się rozbudziłem po tym co dopiero wyszedłem z łóżka. Jednak to co najciekawsze dzieje się na następnych stronach tego komiksu. Wszystko to zawdzięczamy generałowi Groves oraz Oppenheimer’owi, którzy udają się wspólnie na wycieczkę do Dallas. Będąc już na miejscu ujawniają przed czytelnikiem tajemnicę jednej z największych teorii spiskowych ubiegłego wieku. Trzeba przyznać, robią to ze swoim typowym urokiem geniuszu połączonego z szaleństwem i specyficznym, raczej mrocznym poczuciem humoru. Tak to niestety wygląda, kiedy trzeba wybrać pomiędzy ukochanym krajem, a sobą. Druga część numeru skupia się na dalszych losach misji ratunkowej Łajki. Prowadzący ją Gagarin i Wernher von Braun przemierzają cały kosmos w poszukiwaniu ukochanego towarzysza i ważnego członka zespołu. W końcu docierają do miejsca, z którego ostatni raz został nadany sygnał S.O.S. Jednak to co zastają na miejscu jest dalekie od tego czego szukali, a zamiast cieszyć, raczej napawa grozą. Następny odcinek to zakończenie aktualnego rozdziału i muszę się przyznać, że moje oczekiwania są już naprawdę spore. Mam nadzieję na odpowiednio dobry finał.

Swamp Thing 037 (2015)Swamp Thing #37, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Jesus Saiz

Świat maszyn uważa pozostałe krainy za nieefektywne w tym całym swoim chaosie istnienia i twierdzi, że potrafiłby nimi zarządzać znacznie lepiej. Jednak dowodząc swoją domeną jedynie za pomocą suchych liczb i kalkulacji nie jest w stanie podbić żadnej z nich.  Co dobitnie pokazało jego ostatnie spotkanie ze Swamp Thingiem. Na skutek czego sztuczna inteligencja postanowiła stworzyć sobie nowego awatara na podstawie człowieka. Ponieważ nieskończone pokłady danych w połączeniu z nieprzewidywalnością ludzi powinno dać zamierzony efekt w postaci zwycięstwa. Któż mógłby się nadać na to stanowisko lepiej, jak nie stary znajomy Hollanda, a aktualnie zaprzysiężony jego wróg, który plan zemsty opracował już na wiele sposobów? Dzięki temu sam początek tego numeru serwuje czytelnikom proces transformacji człowieka w maszynę. Odwieczny problem współczesnej fantastyki został zobrazowany dość brutalnie. Przypominając mi dość dobitnie pewien japoński film pt. Tetsuo, który okazał się moim objawieniem kilkanaście już lat temu. Nowy awatar szybko zaczyna działaś i w dość szybkim czasie zyskuje sojusznika w postaci opiekuna The Grey. Tymczasem, gdzieś na drugim końcu świata Alec Holland świadom nadciągającego zagrożenia poddaje się morderczemu treningowi. Zapewne dla wyrównania szans, otrzymał on również od scenarzysty pomocnika w postaci pewnego pogromcy demonów, amatora czarnej magii i nałogowego palacza do nie dawna. Jednak on zamiast nieść pomoc, woli raczej ukryć się w najgłębszej norze i przeczekać całe to zamieszanie.

Birthright 003Birthright #3, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Andrei Bressan

Seria ta to bez wątpienia taka przyjemna i nie zobowiązująca lektura. W dużej mierze czerpiąca z klasycznych założeń gatunku fantasy. Dlatego mamy tutaj z jednej strony świat stylizowany na nasze średniowiecze z magią, potworami i jego mieszkańcami będącymi przedstawicielami różnych ras. W takim miejscu wychował się Michael Rhodes, główny bohater i tutaj poznajemy jego historię. Z drugiej strony mamy świat dobrze nam znany, gdzie  Michael właśnie połączył się ze swoim młodszym bratem Brennan’em i ojcem Aaron’em tworząc jakby drużynę dzielnych bohaterów. Jest to kolejny nieodzowny element tego gatunku. Łączą oni swe siły, aby odnaleźć pięciu magów, którzy uciekli z krainy Terrenos. Oczywiście czym dłużej są w naszym świecie tym bardziej potężni się robią. Wszystko to jest tak bardzo przesiąknięte klimatem fantasy, że brakuje mi jeszcze tylko słynnego zdania:”no to jesteście w karczmie”, które pada na większości sesji RPG. W tym wszystkim jednak najbardziej spodobał mi się podział ról w ekipie. Jeden z nich to chodząca machina wojenna, a reszta jest obeznana w naszym świecie co z pewnością ułatwi poszukiwania. Kiedy zobaczyłem pierwsze zapowiedzi tej serii jakoś kompletnie mnie nie zainteresowała. Teraz już nawet nie pamiętam dlaczego w ogóle sięgnąłem po pierwszy numer. Jednak po jego lekturze z przyjemnością sięgam po każdy następny bo to kawał dobrej rozrywki.

#359 cotygodniowa zeszytówka #132

Deadpool-033-(2014)Deadpool #33, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: John Lucas

Myśląc o Deadpoolu automatycznie przychodzi mi na myśl wiele określeń na jego osobę i to nie do końca pozytywnych. Jakoś nigdy w tym gąszczu wyrazów nie pojawiło się słowo ojciec. Teraz nawet jak o tym myślę, wydaje mi się to sprzeczne z jego naturą. Jednak tym numerem scenarzyści pokazali mi, że to może się nawet udać. Oczywiście na swój szalony sposób, jak wszystko w tej serii. Wide Wilson jest rodzicem maksymalnie przegiętym i nie ugnie się przed niczym, aby ochronić swoją córkę. Zabije każdego kto może jej zagrozić. Poświęcił swoje szczęście z dopiero co poślubioną małżonką. Kupi mieszkanie naprzeciwko aktualnego miejsca zamieszkania swojej krewniaczki, aby przez cały czas mieć ją na oku. On ją nawet zabije, by była bezpieczna. Wszystko to zostało dość pomysłowo napisane przez co całość czyta się naprawdę dobrze i przyjemnie. Jednak mi najbardziej spodobał się sposób w jaki Deadpool uporał się z Flagsmasher’em. To taki pseudo super bohater od organizacji U.L.T.I.M.A.T.U.M., a mówię że pseudo bo za każdym razem jak ginie to ktoś inny przywdziewa jego strój. Po tym jak rozprawił się z nim główny bohater naprawdę nie chciałbym być w jego skórze. Człowiek ma całkowicie zniszczone życie i jeszcze musi się troszczyć o innych. Co ciekawe Wide osiągnął to ponieważ postanowił spróbować czegoś innego niż zabijanie.

Birthright 002Birthright #2, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Andrei Bressan

Jak na razie seria ta ma jednego ciekawego bohatera, interesujący, całkiem dobrze przemyślany świat fantasy oraz tajemniczego i złego przeciwnika czającego się gdzieś w mroku. Jednak to co mi najbardziej spodobało się w tej serii to jej dwutorowy sposób opowiadania całej historii. Z jednej strony mamy typową przygodę w świecie fantasy, gdzie mały chłopiec przechodzi drogę od zera do bohatera. Równocześnie druga fabuła skupia się na tym samy młodzieńcu kiedy został już prawdziwym, dzielnym wojownikiem i pojawił się z powrotem w naszym świecie. Takim normalnym z pracą, domem, samochodami i rodziną. Jednak to co najlepsze pojawia się dopiero teraz. Mianowicie ta sama osoba Michael Rhodes, główny bohater który jako chłopiec zaginął w dniu swoich urodzin w pobliskim lesie, a teraz pojawił się jako dorosły pogromca smoków i goblinów, w obu światach jest postrzegany kompletnie inaczej. W jednym jest bohaterem ratujących uciśnionych przed tyrane. W drugim jest postrzegany jako szaleniec chodzący po okolicy z niesamowitą ilością białej broni. Kontrast jaki dzięki temu otrzymujemy sprawia, że ja mam coraz większą przyjemność z przewracania każdej kolejnej strony i wam życzę tego samego.

Swamp Thing 036 (2014)Swamp Thing #36, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Jesus Saiz

Konflikt pomiędzy światem zieleni, a maszyn nasilił się do tego stopnia, że w końcu doszło do pierwszego starcia. Walka była dość szybka, z kilkoma zwrotami akcji i niezwykle finezyjna. Wynikało to z tego iż jedna ze stron wykazała się bardzo dużą pomysłowością podczas walki i formowania swoich ataków. Jednak najciekawsza okazała się postawa przegranej strony, która po przeanalizowaniu swojej porażki doszła do ciekawych wniosków. Co z kolei doprowadzi zapewne do powstania nowego awatara i to nie byle kogo, a kogoś dość dobrze znanego czytelnikom tej serii. Mi osobiście ta postać bardzo się podobała i nie mogę się doczekać, aby zobaczyć jej moce i to co będzie wyczyniać jako przedstawiciel jednego ze światów. Poza tym Swamp Thing spotyka się ze swoją ukochaną Abby co zdradza już okładka i tutaj kolejne zaskoczenie. Mianowicie zasugerowany okładką myślałem, że to będzie temat przewodni całego numeru, a tak naprawdę nic wielkiego on do fabuły nie wnosi. Ot kolejny krok ich znajomości po tym jak dowiedzieli się, że już nigdy razem nie będą. No i jeszcze informacja o zbiegłym Antonie z więzienia The Red, więc za nie długo pewnie możemy spodziewać się jego wielkiego powrotu. Jak dla mnie to druga świetna wiadomość wyniesiona z lektury tego numeru.