Archiwum

Posts Tagged ‘Shawn Martinbrough’

#361 cotygodniowa zeszytówka #133

Deadpool-034-(2014)Deadpool #34, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunki: Scott Koblish,

Już stało się małą tradycją na łamach tej serii, aby co pewien czas opublikować jakiś „zaginiony” numer szczęśliwie odnaleziony gdzieś w magazynach, tajnych aktach lub po prostu w szufladzie. Byliśmy już w szalonych latach 70 i 80 ubiegłego wieku (oczywiście jeśli mnie pamięć nie myli), a teraz przyszła pora na lata 90 XX w. Dzięki temu mamy możliwość znowu powrócić do czasów nienaturalnie wielkich ud, mnóstwa seksownych i odpowiednio skadrowanych pań, szalonych fryzur, przedziwnych prostokątnych giwer. Stylu rysowania, który przypomina mi początkowe Spawny ukazujące się w naszym kraju i styl Rob’a Liefield’a. Ogólnie trzeba przyznać jest brzydko, ale aż łezka się w oku kręci, ponieważ to właśnie na takich komiksach rozpoczynałem swoją wielką młodzieńczą fascynację komiksem już ponad 20 lat temu. Jednak ku mojemu zaskoczeniu numer ten nie jest jakimś zwykłym zapychaczem, tylko przybliża nam współpracę Deadpool’a z Dr. Butler’em i Sabretoth’em. Kiedy to nasz bohater miał całkowicie wyprany mózg i nie zdawał sobie kompletnie sprawy ze swoich poczynań. Dzięki temu wykonał pewną misję, bardzo mocno powiązaną z informacjami jakie otrzymaliśmy z wydarzenia Original Sin. Na szczęście całego zdarzenia nie pamięta, co pozwala mu chociaż na podjęcie próby bycia dobrym ojcem. Chociaż z drugiej strony chciałbym, aby wróciły do niego wspomnienia i wyrównał rachunek z Dr. Butlerem.

Thief of Thieves 025 (2014)Thief of Thieves #25,  Image Comics

scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough

Najnowszy numer tej serii i zarazem finał The HIT List jest szybkim rozliczeniem Redmonda z gangsterem Lolą. Pomiędzy nimi dwoma iskrzyło już od dawna pomimo udawania wzajemnej współpracy. Jednak każdy z nich robił to z całkiem innych pobudek, które teraz wychodzą na jaw. Całość czyta się niezwykle szybko jak na tą serię, co mnie lekko zdziwiło. Jednak nie ma się temu co dziwić, ponieważ numer ten jest wprost przepełniony akcją. Poza tym bardzo spodobał mi się wygląd bazy sławnego bandyty. Usytuowana gdzieś na uboczu twierdza otoczona olbrzymim murem. Pozbawiona wszelkiej zieleni, aby nie było się gdzie ukryć i pilnowana przez niezliczone ilości członków gangu. Wygląda trochę jakby była wyjęta w prost z jakiegoś post apokaliptycznego krajobrazu dzięki czemu posiada klimat i w pewnym sensie specyficzny urok. Jednak najbardziej spodobał mi się sam Lola, który stwarza wrażenie jakby był wzorowany lekko na Jokerze. Ubiera się w fioletowy garnitur z zieloną koszulą. Jego obstawa nosi na twarzach coś pomiędzy maską klauna, a meksykańskimi maskami śmierci. Wszytko to razem tworzy taki specyficzny klimat zastraszenia i ciągłego lęku, co idealnie wpisuje się w całą sytuację jaka panuje w tym komiksie. Kolejny dobry numer serii, którą warto śledzić.

Velvet 008 (2014)Velvet #8, Image Comics

scenariusz: Ed Brubaker, rysunki: Steve Epting

Numer ten to szczegółowy zapis jednego wielkiego włamania do siedziby centrum wywiadowczego ARC-7. Wszystko zostało zaplanowane i przeprowadzone przez jej byłą pracownicę, a aktualnie najbardziej przez nich poszukiwaną kobietę, czyli główną bohaterkę Velvet. Całość czyta się z zapartym tchem, jak przystało na dobrą opowieść szpiegowską. W końcu nie ma się temu co dziwić skoro przy okazji samego włamania mamy jeszcze porwanie, małą próbę zamachu bombowego, skok z jednego wieżowca na drugi oraz pojedynek dwóch agentów. Jednak to wszystko blednie w porównaniu z motywami działania samej Velvet. Po poznaniu których niestety czytelnik pozostaje z jeszcze większą ilością nowych pytać i nerwowym odliczaniem czasu do premiery następnego numeru. Jedyne co nie spodobało mi się w tym komiksie to fragment kiedy okazuje się, że główna bohaterka posiada kuloodporny kostium. Niby mogło tak być i w sumie nic dziwnego w tym nie ma, ale czytelnik poznaje ten fakt w takim momencie, że sprawia to wrażenie jakby było pójściem na łatwiznę przez scenarzystę. Moim zdaniem już lepiej by było gdyby po prostu nikt nie trafił w Velvet.

#352 cotygodniowa zeszytówka #128

RR-18Rachel Rising #17, Abstract Studio

scenariusz i rysunki: Terry Moore

Po raz kolejny cały zeszyt został skonstruowany na podstawie trzech oddzielnych historii, kolejno po sobie następujących. Dodatkowo każda kolejna z nich jest coraz bardziej zaskakująca, aż do wielkiego finału. Pierwsza z opowieści pokazuje Lilith powstającą po raz kolejny z popiołów. Podczas tego zajścia objawia się również Ma Malai, anioł śmierci, który nie chce zabrać naszej bohaterki z sobą na wieczny spoczynek. Wszyscy w końcu wiemy, że została przeklęta przez samego boga i nie może teraz umrzeć. Dlatego Lilith wpada na nowy, przerażający plan jak dostać się do nieba, a jego realizacja będzie makabryczna za pewne. Następna w kolei historia skupia się na postaci mojej ulubionej Zoe i opętanego księdza. Po tym jak dziewczynka zaszlachtowała kozła na podwórku za kościołem dwa numery wstecz, miejski duchowy pasterz wyjaśnił jej, że zrobiła bardzo dobrze. Przy okazji uświadomił ją jak bardzo jest wyjątkową osobą i posiada dar usuwania drapieżników z naszego świata. Dar ten oczywiście powinna rozwijać np. w opuszczonej świetlicy dla kleryków w miejscowym kościele, gdzie znajduje się nie używany prysznic i krew łatwo się zmywa. Naprawdę, wątek ten to istne szaleństwo, a nuż o imieniu Kuba dodaje tylko dodatkowego smaczku. Potem czytelnik poznaje dalsze postępy śledztwa detektywa Corpell’a który jest już świadom kto stoi za wszelkim złem w miasteczku. Tylko nie zdaje sobie jeszcze do końca dlaczego to wszystko się dzieje i w jak wielkim niebezpieczeństwie wszyscy się znajdują. Natomiast sam koniec to dwu stronicowa, w sumie niema scena, kompletnie wywracająca cały status quo tej serii. Czekam na rozwinięcie z niecierpliwością.

Ghosted 014Ghosted #14, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Davide Gianfelice

Zeszyt ten od samego początku wrzuca czytelnika w wir szybkiej i dość brutalnej akcji. Co było do przewidzenia ponieważ jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego numeru. Trójka głównych bohaterów jest nadal na nielegalnym targowisku pełnego magicznych przedmiotów i musi stawić czoło bandzie harleyowców. Ciekawie zostało to wszystko zobrazowane w połączeniu z tekstem. W warstwie wizualnej widzimy płonący obiekt targowiska, strzelaniny, pożar i trupy rozrywane przez jednego ducha. Czyli bardzo dynamiczną sytuację, a tekst przy tym jest jego przeciwnością. Spokojne wspominanie pierwszej strzelaniny, w której uczestniczył Jackson i jego bardzo ciekawe wnioski wysnute z tego przeżycia.  Jednak sposób w jaki to wszystko się kończy mnie mocno zaskoczył i to nie do końca pozytywnie. Główny bohater został wtedy ukazany jak morderca bez cienia skrupułów. To moim zdaniem nie całkiem do niego pasuje. Po całym tym zamieszaniu główni bohaterowie otrzymują schronienie w mieszkaniu Dannego, które jest dość osobliwe i można by rzec z duszą. Jednak w momencie kiedy dowiaduje się on, że jego ojciec nie żyje zamienia się z przyjaciela we wroga. Zaprasza Jacksona wraz z jego towarzyszką do udziału w pewnym przedstawieniu, podczas którego czytelnik poznaje kilka interesujących faktów na temat działania świec z krwi niewinnych ludzi. Swoją drogą jest to również scena. w której można znaleźć błąd. Mianowicie w pewnym momencie przy głowie Niny magicznie pojawia się przyczepione pióro, którego nie ma od początku sceny. Ot taka ciekawostka. Jednak sam numer okazał się wciągającą i ciekawą lekturą sprawiającą, że ten miesiąc czekania może okazać się bardzo męczący.

Thief of Thieves 024Thief of Thieves #24,  Image Comics

scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough

Najlepszy złodziej miał niewyrównane rachunki z dwoma, nazwijmy to biznesmenami. Na łamach tego numeru jeden z nich będzie miał już czyste konto. Za to drugi zaskakuje i serwuje tym samym interesujące zakończenie czytelnikom. Pomiędzy tym wszystkim zostaje wyjaśnionych kilka dość ważnych dla fabuły i samego Redmond spraw. Chociażby sporego przekrętu, którego się dopuścił główny bohater w poprzednim numerze. Całość czyta się gładko i przyjemnie, a sama lektura wciąga od samego początku. Dodatkowo dzięki wyjaśnieniom wszystko układa się w logiczną całość i zmierza do wielkiego finału w kolejnym numerze.  Jednak mi najbardziej spodobała się scena, gdzie główny bohater przesłuchuje dwóch zakapiorów do wynajęcia. Przedstawia im sytuację w jakiej się znaleźli oraz dwa wyjścia z niej: ładne i brzydkie. Następnie przechodzi do przesłuchania z różnym skutkiem u poszczególnych bandytów. Scena ta świetnie wpisuje się w nowy obraz Redmonda. Twardziela, posiadającego zawsze świetny plan działania i przede wszystkim osoby która nie cofnie się przed niczym, gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo jego rodziny.

#341 cotygodniowa zeszytówka #120

Ghosted-012-(2014)Ghosted #12, Image Comics

scenariusz: Joshua Williamson, rysunki: Goran Sudzuka

Numer ten dość mocno mnie zaskoczył. Po poprzednim spodziewałem się wielkiej wiedzmy i jeszcze większej ilości duchów, a tym razem scenarzysta postawił na ciekawe rozbudowanie całej fabuły. Mianowicie zostało zasygnalizowane, że na świecie pojawia się coraz więcej zjawisk nadprzyrodzonych i w związku z tym coś większego pewnie nadchodzi. Dlatego też Jacksona Winters został poproszony o współpracę z rządową agencją aby wyjaśnić całą zagadkę. Co więcej na arenie wydarzeń pojawia się nowy gracz, który jest spokrewniony z jednym z byłych bohaterów tej serii. Co ciekawe trudni się on bardzo ciekawym biznesem. Za odpowiednią opłatą uprawia stalking na kompletnie nowym poziomie. Nie chcę spoilerować, ale naprawdę warto samemu to zobaczyć. Pomysł nowatorski i z pewnością wart rozwinięcia. Z jednej strony mam lekkie wrażenie niedosytu, bo poprzednia historia nie została do końca zamknięta, a tutaj rozpoczyna się już nowa. Jednak z racji tego, że nowy wątek pokazuje jakby cały problem duchów w globalnym ujęciu, to mam jakieś dziwne wrażenie, że wszystko zostanie jeszcze dokładnie wyjaśnione w swoim czasie. Dlatego też spokojnie czekam na kolejne numery, które z pewnością przyniosą nową porcję świetnej rozrywki.

Thief of Thieves 023 (2014)Thief of Thieves #23,  Image Comics

scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough

Redmond po bardzo widowiskowej akcji z początku tego zeszytu i rozprawieniu się z Don Parrino. Swoją drogą zrobił to w dość brutalny sposób, moim zdaniem kompletnie nie pasującym do tej postaci. Orientuje się kto tak naprawdę odpowiada za śmierć jego rodziny. Samo wyjaśnienie tego jest nawet całkiem spójne i logiczne. Jednak zakończenie jakie następuje po nim jest tak bardzo przewidywalne, że chyba nikt nie będzie nim zaskoczony i to jest najsmutniejsze. Fascynuje mnie jak można pisać tak dobre serie jak ta, a potem to kompletnie zawalić jedną stroną. Numer rozpoczynać świetną sceną akcji jakiej nie powstydziłby się John Woo, potem dalej umiejętnie budować napięcie za pomocą rozmowy pomiędzy dwoma mężczyznami i wszystko to spartolić finałem. To trzeba mieć naprawdę talent, bo tak samo z siebie to chyba trudno by wyszło. Może dla jakiś kilkunastolatków będzie to wielkie zaskoczenie, ale ja już chyba za dużo widziałem i przeczytałem w swoim życiu i takie niespodzianki przewiduje kilka numerów wstecz. Jednak co ciekawe, to pomimo mojego marudzenia to przy lekturze prawie całego komiksu dobrze się bawiłem i chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi.

Starlight 005Starlight #5, Image Comics

scenariusz: Mark Millar, rysunki: Goran Parlov

Seria ta kojarzy mi się z kinem nowej przygody w stylu przygód Indiany Jones’a. Tak samo jak tam, tak i tutaj główny bohater ciągle wpada w jakieś tarapaty. Szybko sobie z nimi radzi, ale tylko po to, aby od razu w paść w kolejne. Wszystko to razem oczywiście zostaje podane w najbardziej widowiskowy sposób z możliwie dostępnych. Dzięki czemu czytelnik lub widz otrzymuje kawał świetnej rozrywki. Numer ten to moment w którym główny bohater staje, jak zwykle samotnie, na przeciw niezliczonej ilości wroga atakującego tajną bazę rebeliantów. Akcja pędzi jak szalona, są eksplozje i efektowna ucieczka, która prowadzi naszego bohatera prosto w kolejne problemy. Jedna dla zrównoważenia całego komiksu jest tutaj również miejsce dla smutnej i spokojnej opowieści z przeszłości Space-Boy’a dzięki, której dowiadujemy się dlaczego poleciał na Ziemie i poprosił o pomoc Duke’a. Swoją drogą bardzo podobają mi się ich relacje. Coś na zasadzie ojciec i syn, gdzie jeden jest mądrym człowiekiem godnym naśladowania, a drugi z przyjemnością się temu poddaje. Mądre to i po prostu piękne w taki prosty sposób. Wszystko to składa się na kolejny, bardzo spójny odcinek tej fantastycznej serii.

#333 cotygodniowa zeszytówka #114

Outcast 001Outcast By Kirkman & Azaceta #1, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Paul Azaceta

Dałem się namówić i sięgnąłem po chyba najbardziej oczekiwaną premierę tego miesiąca, a bez wątpienia w Image Comics. Seria reklamowana jako przerażająca opowieść o opętaniu i egzorcyzmach, a tym czasem jest dość spokojnie. Co prawda mamy głównego bohatera, któremu w dzieciństwie opętało matkę, a teraz wraz z miejscowym pastorem próbują uratować małego chłopca przed demonami. Jednak cała opowieść kompletnie nie straszy. Może ja już jestem za stary na takie opowieści, bo przerobiłem podobnych już sam nie wiem ile w różnych dziełach popkultury. Czy też jeszcze nigdy nie natrafiłem na komiks, który by mnie przeraził. Jestem zdania, że to medium średnio się do tego nadaje. Już lepiej idzie to książką, a najstraszniejsze są dla mnie filmy z klimatyczną muzyką i ujęciami potęgującymi nastruj.  Jednak pomimo mojego marudzenia, to wcale nie jest zły komiks. Tylko zamiast strachu nastawcie się lepiej po prostu na dobrą opowieść i tyle. Kyle Barnes z racji tego, że przez całe jego życie coś złego czaiło się wokół niego stał się zgorzkniałym samotnikiem starającym się jakoś przetrwać kolejny dzień. Jednak po wydarzeniach, jakie miały miejsce na pobliskiej farmie w towarzystwie miejscowego pastora, zaczął się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Chęć wyjaśnienia tej sprawy mnie zainteresowała na tyle, że z pewnością sięgnę po kolejne numery.

Thief of Thieves 022Thief of Thieves #22,  Image Comics

scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough

Redmond po tym jak stracił swoją rodzinę postanowił się zemścić i przy okazji zmieniając swój styl pracy. Zdecydował się ubrudzić sobie dłonie krwią. Jednak nie ma zamiaru zostać nowym Punisherem. Całość rozpoczął od zjednania sobie sojusznika, a każdy z nas wie że najlepszy to taki, który ma wspólnego wroga. Dlatego główny bohater udał się do jednego z przywódców świata przestępczego, czyli człowieka znanego jako Lola. Został on ciekawie wprowadzony za pomocą jego małżonki, która pokazuje co jej zrobił. Zapewne dlatego, że była nie dobra, ale daje do myślenia do czego jest on zdolny dla swoich wrogów. Jednak wracając do fabuły, to Redmond zawarł umowę z Lolą na zlikwidowanie Don Parrino. Jeden dostarcza sprzęt i ludzi. Drugi swoją wiedzę i spryt. Potem zaczyna się akcja, kiedy to włoski ojciec chrzestny wpada w pułapkę. Całość jak zwykle sprawia dużo frajdy podczas lektury i nie pozwala nawet na chwilę się nudzić. Tylko znając tą serię od pierwszego numeru nie mogę się pozbyć wrażenia, że cała ta przemiana i zemsta głównego bohatera to kolejne jego wielkie oszustwo mające na celu pozbycie się dwóch jego wielkich wrogów na raz. No nic, pożyjemy i zobaczymy co z tego wyjdzie.

Swamp Thing (2011 - ) 033Swamp Thing #33, DC Comics

scenariusz: Charles Soule rysunki: Javier Pina

Po wydarzeniach z poprzedniego numeru, Swamp Thing był bardzo bliski, aby zabić Lady Weeds. Jednak do akcji wkroczył The Wolf i przy pomocy racjonalnych powodów i pięknej retoryki udało mu się odwieść awatara od swych zamiarów. Jednak sama zainteresowana nie ucieszyła się z całej tej sytuacji, tak jak wszyscy by się tego spodziewali. Ona pragnie tylko jak najszybciej pozbyć się swego pana. Więc zaczyna dość mocno marudzić swojemu wybawcy, przez co on wyjawia jej swój długofalowy i globalny plan pozbycia się Aleca Hollanada. Trzeba mu przyznać, że wszystko ma przemyślane bardzo dokładnie i całość tworzy bardzo ciekawy obraz długofalowego działania na szkodę obrońcy zieleni. Jednak jak to zwykle bywa  w takich sytuacjach, spiskowcy nie docenili swej ofiary przez co zmuszeni są sięgnąć po najbardziej radykalne rozwiązania. Numer ten jest dość spokojny i stonowany, w końcu głównie opiera się na rozmowie i śledzeniu całego planu, jednak równocześnie bardzo trudno się od niego oderwać. Cała ta opowieść wciąga czytelnika i nie chce wypuścić dopóki nie pozna on całej opowieści. Co do samego planu, to bardzo podoba mi się jego główne założenie. Ciągłe dręczenie swojego celu, mające  na celu odwrócenie jego uwagi przed głównym atakiem.

 

#322 cotygodniowa zeszytówka #109

Aquaman (2011-) 031Aquaman #31, DC comics,

scenariusz: Jeff Parker, rysunki: Paul Pelletier oraz Alvaro Martinez

W sumie jest to taki typowy odcinek tej serii. Trochę główny bohater daje sobie po pysku z jakąś napotkaną postacią. Tym razem pada na Swamp Thinga. Przy okazji kłócąc się o jakieś głupoty. Tfu. Przepraszam bo się zagalopowałem. Spiera się o przetrwanie całego ekosystemu wodnego na świecie, który jego zdaniem jest zagrożony przez działania potwora z bagien. W między czasie jego ukochana Mera udaje się w nieznane dla niej rejony Atlantydy, aby wyjaśnić próbę zamachu na własną osobę. Jest to jakby kolejne miasto osadzone bardzo głęboko pod stolicą zamieszkane przez mieszkańców, którzy są przystosowani tylko do życia w odpowiednim ciśnieniu pojawiającym się już bardzo głęboko pod wodą. Najlepszym momentem numeru, jest moim zdaniem fragment w którym Swamp Thing tłumaczy Arthurowi istotę swego istnienia i jakie moce posiada. Dość topornie to wszystko idzie, aż do momentu kiedy Alec Holland zostaje przyparty do muru i pozostaje mu tylko możliwość dosłownej prezentacji swoich możliwości. Zabawnie to wygląda i dość ciekawie wizualnie zostało przy okazji zaprezentowane. Jednak w ogólnym rozrachunku coś mi się wydaje, że potwór z bagien nie wyjdzie za dobrze na wspólnej historii z Aquamanem.

Thief of Thieves 021Thief of Thieves #21,  Image Comics

scenariusz: Andy Diggle, rysunki: Shawn Martinbrough

To dopiero drugi numer The Hit List, czyli nowej historii na łamach tej serii i w sumie jeszcze nie zdążyła się ona na dobre rozkręcić, a ja już mam opad szczęki. Finał tego numeru wywraca do góry nogami wszystko co było dotychczas w tym komiksie i ustanawia nowy status quo. Przynajmniej ja to tak odbieram, ale przyjmuję do wiadomości możliwość iż interpretuję to troszkę zbyt przesadnie. Może jest to zgrabna sztuczka scenarzysty z której potem jakoś pięknie uda mu się wyjść. Co samo w sobie nie będzie takie złe i już kilka razy pokazał swoje umiejętności w tym temacie. Jednak z drugiej strony jeśli wszystko pozostanie tak jak jest teraz to Redmond tak bardzo przejedzie się po wszystkich, którzy zaszli mu kiedykolwiek za skórę, że boję się o tym myśleć. Stanie się zapewne jeszcze bardziej bezwzględny niż jego wrogowie, a skoro jest bardzo inteligentny i pomysłowy to jego wyrównywanie rachunków będzie bardzo widowiskowe. Ostatnie kilka numerów jakoś nie wzbudzało we mnie większych emocji, jednak ten zeszyt spowodował, że będę teraz skreślał dni w kalendarzu czekając na kolejną część. Chcę ją już, teraz!

Samurai Jack 008Samurai Jack #8, IDW Publishing

scenariusz: Jim Zub oraz Andy Suriano,  rysunki: Andy Suriano

Tym razem twórcy tego komiksu przedstawiają całą opowieść w sposób niemy. Co od razu przywodzi mi na myśl kilka odcinków serialu pozbawionych dialogu, ale bardzo nastrojowych i klimatycznych przez to. Natomiast sama historia opowiada o tym jak samotny Samurai Jack trafia w pułapkę zastawioną oczywiście przez złego, ale zarazem cudownego Aku. Akcja tej opowieści odgrywa się prawie w całości w magicznej, kryształowej jaskini, w której ożywają odbicia wszelkich istot z powierzchni kryształów. Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach nie są one przyjaźnie nastawione do swoich oryginałów, w skutek czego wywiązuje się wielka scena walki. Całość czyta się błyskawicznie, co niestety pozostawia lekki niedosyt na samym końcu. Po prostu ma się ochotę na więcej. Jednak jest tutaj kilka świetnych momentów, które to rekompensują. Mi najbardziej spodobał się kadr na całą stronę, na którym widać odbicie w oku Jacka z szarżującym na nim przeciwnikiem. Niby nic wielkiego, bo w sumie tylko zmiana perspektywy i ujęcia, a wrażenie robi bardzo pozytywne. Kolejny dobry, rozrywkowy komiks, w którym tylko lekko przeszkadzają mi kolory. Dla mnie są utrzymane w tonacji jak przy ostrej jeździe po narkotykach.