Archiwum

Posts Tagged ‘Uncanny Avengers’

#222 cotygodniowa zeszytówka #55

Deadpool_2Deadpool #2, Marvel

scenariusz: Gerry Duggan oraz Brian Posehn, rysunek: Tony Moore

No i niestety już mi się tak bardzo nie podoba ten zeszyt. Po pierwszym numerze, którzy mnie autentycznie ubawił i zapewnił taką niczym nie skrępowaną rozrywkę głównie z dużą zawartością czerwonej farby, ten mnie trochę znudził. Deadpool nadal biega za martwymi prezydentami. Cała sytuacja dość mocno się komplikuje, ale na szczęście Wilsonowi w tym całym chaosie udaje się znaleźć sojusznika. Niby jest wszystko to co podobało mi się w poprzednim numerze, a mimo to bawiłem się średnio. Numer zaczyna się kiepskim seksistowskim żartem, w którym o Wade biją się super bohaterki. Przysłowiowym gwoździem do trumny była natomiast scena w zoo podczas której zmarły Roosevelt zabija każde napotkane przez siebie zwierze. Było mi nie miło oglądać kolejne sceny z martwymi zwierzętami, a scena z odstrzelonym uchem słonia jest paskudna. Jednak z drugiej strony to właśnie w tym momencie znajduje się najlepszy żart numeru, gdy Deadpool kąśliwie ocenia typowe komiksowe odgłosy jakie wydaje jego ciało w chwili kiedy wypadają z niego wewnętrzne organy.

The Manhattan Projects_006The Manhattan Projects #6, Image Comics

scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Nick Pittara

Helmutt Grüttrup jest genialnym naukowcem, który miał skonstruować dla Hitlera rakiety balistyczne dzięki którym Führer miał zwyciężyć wojnę. Helmutt pracował w zespole naukowców pod dowództwem Wernhera von Brauna gdzie każda porażka była twoją osobistą, natomiast sukces był owocem pracy całego zespołu. Był poniżany i traktowany jak niewolnik. Pod koniec wojny jednak los uśmiechnął się do niego, co nasz bohater skrzętnie wykorzystał. W chwili kiedy wydawało mu się, że jest już wolną jednostką wpadł w ręce wojsk armii czerwonej i wszystko zaczęło się od początku. Ciekawa opowieść pokazująca na przykładzie jednostki jakie to życie jest trudne i przewrotne. Nieustanna walka z przeciwnościami losu. Ciągłe unikanie wszelkich ciosów jakie serwuje nam życie, a gdy na chwilę się uspokoi i wydaje się nam, że teraz będzie już dobrze, to jest to tylko zmyłka przed kolejną trudnością która czeka na nas. Dodatkowo bardzo fajnie została przedstawiona rosyjska strona powoli powstającej zimnej wojny. Również wykorzystująca obce technologie lecz wszystko w imię większego celu.

Uncanny Avengers 008-000Uncanny Avengers #8, Marvel

scenarzysta: Rick Remender, rysunek: Daniel Acuña

Podczas lektury tego numeru czułem się zagubiony i mam wrażenie, że nieznajomość jakiś poprzednich przygód Avengersów lub X-men jest tego przyczyną. Z powodu błędu z przeszłości, który popełnił Thor, nadchodzi Ragnarok, a piewcami jego nadejścia będą bliźniaki Eimin i Uriel. Coraz bardziej widać również rosnące napięcie wewnątrz Avengers, które powstają głównie z powodu starych sekretów między  mutantami. Nawet Kapitan Ameryka, który został zrzucona na teren wroga, zastanawia się czy sojusz pod postacią aktualnego składu Avengers to nie przez przypadek fikcja. Niby główny wątek rozumiem i jakoś daję sobie z nim radę, ale ciągle mam uczucie, że coś mi umyka. Z braku mojej znajomości poprzednich przygód nie mam możliwości w pełni docenić całego przekazu tej opowieści. Trochę odbiera mi to przyjemność z czytania. W dodatku wątek czterech jeźdźców apokalipsy oraz robienie  z tego opowieści, w której miejscem akcji jest cały kosmos dość skutecznie mnie zniechęca do dalszej lektury. Bardzo podobały mi się pierwsze numery, gdzie głównym wrogiem była nienawiść ludzi do mutantów, którą w bardzo ciekawy sposób wykorzystał Red Skull. Natomiast kierunek w jakim zmierza aktualnie ta seria jest dla mnie mało interesujący.

#211 cotygodniowa zeszytówka #50

Saga 012-Saga #12, Image Comics

scenariusz: Brian K. Vaughan, rysunki: Fiona Staples

Dwunasty numer Sagi jest w całości poświęcony wyprawie Prince Robot IV na planetę Quietus, gdzie zamieszkuje bardzo znany pisarz tego uniwersum D. Oswald Heist. Jest on autorem czytadła Heist pod  wpływem którego była Alana, gdy postanowiła uwolnić Marko z niewoli, a następnie z nim uciec. Samo spotkanie natomiast jest niezwykle interesujące głównie poprzez jego umiejętną konstrukcję. Do pewnego momentu przebiega w miłej i przyjacielskiej atmosferze, jednak to tylko pozory i od samego początku czytelnikowi udziela się uczucie niepokoju. Następnie z powodu drobnego szczegółu cała sytuacja obraca się o 180 stopni i w takim tonie już upływa do interesującego zakończenia. Jedyne co mi przeszkadza w tym numerze to jego kilka początkowych stron. Ilustrują one wspomnienia Prince Robota IV z jakiejś bitwy podczas której odniósł poważną ranę w szyję. W tym też momencie na ekranie jego głowy wyświetla się jakieś porno. Ktoś, robi komuś loda, następnie odbywa się zbiorowy wytrysk trzech osobników na jedną osobę. Nie wiem którego z twórców to był pomysł, ale moim zdaniem jest to olbrzymia porażka. Nic nie wnosi to do fabuły, nie pogłębia psychologii postaci. Zapewne miało to szokować i pokazać jacy to jesteśmy odważni i dojrzali, a tymczasem wzbudziło tylko mój niesmak. Pierwszy mój spory zawód tą serią, bo nie lubię chamstwa i głupoty.

Super Dinosaur 018Super Dinosaur #18, Image Comics

scenariusz: Robert Kirkman, rysunki: Jason Howard

Niby tyle się wydarzyło ważnych spraw w tym numerze, a jakoś tak mam mieszane uczucia zaraz po jego lekturze. Nasi bohaterowi po części rozwiązali problem zaginionej rodzicielki. Max Maximus znowu jest więźniem rodziny Dynamo. Powstaje nowe potężne zagrożenie, co akurat może być zapowiedzią jakiś zmian na plus w tej serii. Jednak przeczytałem to wszystko jakoś bez większych emocji. W poprzednich numerach, chyba było jednak więcej zabawy formą, inteligentnego naśmiewania się z komiksów o superbohaterach i takiej nieskrępowanej fantazji. Jedynym pozytywnym akcentem tego komiksu jest zachowanie Dereka, który czuje się zagubiony ponieważ nie posiada żadnych wspomnień ze swoją matką. Z tego powodu rzuca się w wir pracy, uczestniczy w każdej możliwej akcji, a czas pomiędzy nimi przeznacza na wymyślanie nowego sprzętu dla siebie i SD. Idzie w ślady własnego ojca, który do niedawna również był pochłonięty pracą do tego stopnia, że nie utrzymywał kontaktów między ludzkich z prawie nikim z bliskich mu osób, o świecie zewnętrznym już nie wspominając.

Uncanny Avengers 006Uncanny Avengers #6, Marvel

scenarzysta: Rick Remender, rysunek: Daniel Acuña

Numer ten w całości skupia się na dość dobrej intrydze, w którą zostaje wplątany Thor. Wszystko rozpoczyna się w roku 1013 kiedy to nasz bohater stoczy swoją pierwszą walkę z Apocalypse. Nie zakończy się ona niestety po myśli naszego bohatera, co w połączeniu z jego urażoną dumą doprowadza do czegoś strasznego w naszych czasach. O czym będziemy mieli dopiero możliwość się przekonać. Całkiem ciekawie śledzi się losy całej tej intrygi na przestrzeni kilku wieków. Thor miota się pomiędzy urażoną dumą, a posłuszeństwem wobec ojca. Wtedy pojawia się największy intrygant z Asgardu i rozpoczyna swe knucie. Co na samym końcu i tak nie do końca okazuje się prawdą. Podoba mi się obraz głównego bohatera jaki się jawi czytelnikowi podczas lektury tego zeszytu. Thor jest samolubny, zadufanym w sobie młodym bogiem, który poszukuje dla siebie poklasku otaczających go ludzi, a przy okazji nie umie sobie poradzić z własną boskością i obowiązkami temu towarzyszącymi. Bardzo zaskoczył mnie również błąd jaki znalazłem. Mianowicie na stronie trzynastej jeden z jeźdźców apokalipsy w postaci Indianki dosiadającej martwego niedźwiedzia posiada strój prawie w całości zakrywający jej klatkę piersiową. Natomiast dwie strony dalej, gdy jest na zbliżeniu w kadrze posiada już strój ledwie zasłaniający jej biust.

#208 cotygodniowa zeszytówka #48

Adventure Time 014Adventure Time #14, BOOM! Studios

scenariusz: Ryan North, Chris Schweizer, rysunki: Shelli Paroline, Braden Lamb, Chris Schweizer,

Nastał czas ostatecznej walki. W jednym narożniku znajduje się Finn The Human, Jake The Dog oraz Marceline. W przeciwnym narożniku znajduje się ich okrutny przeciwnik, wirus komputerowy Ewlbo. Walka od samego początku okazała się niezwykle zażarta gdzie jej uczestnicy postanowili grać nie do końca fair. Dlatego też widzowie mieli okazję ujrzeć kilka naprawdę ciekawych oraz wymyślnych przekrętów, które stawiały oponenta w bardzo trudnej sytuacji. Jak wszyscy się jednak spodziewają, wynik mógł być tylko jeden! Dobry finał opowieści zawartej w kilku ostatnich numerach. W piękny i ciekawy sposób odwołujący się ponownie do klasyki gier komputerowych i całej tej gałęzi popkultury. Sama ostatnia strona tej historii, zawiera tyle odwołań, że można na nią patrzeć kilka minut, a czym patrzyłem dłużej tym więcej odwołań znajdywałem. Zapewne sam dorobiłem sobie więcej niż tam faktycznie się znajdowało, ale w niczym mi to nie przeszkadza. Dodatkiem numeru jest druga część i również finał opowieści, w której Finn został królewną. Przyznam, uśmiałem się przy niej bardziej, niż przy głównym wątku, ponieważ Ice King zaliczył chyba najlepsze wejście w całej serii. Ten pan mnie bardzo zaskoczył swym zachowaniem. Nie miałem świadomości jak bardzo jest zdesperowany. Gwiazda tego numeru.

Aquaman-Zone- 11Aquaman #11, DC Comics

scenarzysta: Geoff Johns, rysunki: Ivan Reis

Aquaman od strony fabularnej jest jednak niezwykle skomplikowanym tytułem. Fabuła cały czas w ciekawy sposób brnie na przód, co chwilę dodając kolejne części wielkiej układanki. Black Manta jest już o krok aby odnaleźć najpotężniejszą broń Atlantydów. W między czasie główny bohater nie może się uporać z problemami w głupie. Jest on wielkim indywidualistą, co niestety nie ułatwia mu pracy w zespole, przez co powstaje dość spore napięcie w jego drużynie. Przy okazji czego scenarzyście w mistrzowski sposób udało się pokazać wszelkie niuanse relacji jakie zachodzą pomiędzy postaciami. Całość bez ustanku trzyma w napięciu dzięki czemu czytelnik nie może oderwać się od lektury nerwowo przewracając kolejne strony. Byle tylko dobrnąć do końca. Całość jest tak imponująca, a ja głupi skupiłem się tylko na Ya’Warze, która w jednej scenie stoi w olbrzymiej ulewie, ale fryzurę ma nadal nieskazitelną z pięknymi lokami! Jak skomentowała to moja konkubina: „wykorzystuje swoje super moce do zakrzywiania praw fizyki, każda kobieta by tak chciała”. Chyba za dużo czytam superhero skoro zwracam uwagę na takie głupoty. Choć z drugiej strony w tej serii chyba naprawdę coś jest, bo czerpię z jej lektury jakąś dziwną perwersyjną przyjemność wynikającą z obcowania ze straszną głupotą. Miałem zamiar przeczytać bardzo chwalony Blackest Night tego scenarzysty, jednak teraz mam lekkie obawy.

Uncanny Avengers 005-000Uncanny Avengers #5, Marvel

scenarzysta: Rick Remender, rysunek: Olivier Coipel

Nasi bohaterowie stają do walki z jednym z najbardziej niebezpiecznym i nieprzewidywalnym wrogiem chyba w całej swojej karierze. Tym razem muszą stanąć w szranki z opinią publiczną i zaskarbić sobie jej popularność. Nie będzie im łatwo, ponieważ po drodze muszą się uporać z prasą, a jak wszyscy wiemy z życia codziennego, ona skupia się głównie na skandalach i wszelkiej maści brudach. Avengers postanawiają jednak podejść do problemu w pełni profesjonalnie i tworzą w swej grupie dział public relations pod kierownictwem Wasp i Wonder Mana. Ci organizują konferencję prasową, aby pokazać za pomocą dziennikarzy całej opinii publicznej jacy są fajni i potrzebni. Przy okazji zwracają uwagę, że wszyscy mieszkańcy planety są tacy sami. Nie jest ważne posiadanie super mocy, gdyż w głębi siebie wszyscy jesteśmy tacy sami. Wszystko nawet pięknie się układa, aż do wielkiego finału, po którym cały świat otrzymał nową postać siejącą strach i przerażenie wśród zwyczajnych obywateli. Ciekawy numer, który w interesujący sposób ich urzeczywistnia dodając im w miarę realne problemy, jakie z pewnością by posiadali żyjąc między nami. Patrząc na to czym codziennie zajmują się dziennikarze w naszym kraju, myślę sobie, że nie jakiś super wróg byłby końcem Avengers, lecz sława.

#205 cotygodniowa zeszytówka #45

Uncanny Avengers 004Uncanny Avengers #4, Marvel

scenarzysta: Rick Remender, rysunek: John Cassaday

Kolejny numer dobrej serii, świetnie skomponowany z odpowiedniej ilości akcji oraz momentów do zadumy. Red Skull wykorzystując swe moce cały czas manipuluje Avengersami. Zmienia otaczający ich świat w prawdziwy koszmar,  przez co często omyłkowo stają do walki przeciw samym sobie. Świetnie zostało to zaprezentowane zwłaszcza podczas rozmowy RS z Kapitanem Ameryką, podczas, której czarny charakter stara się wmówić naszemu bohaterowi, że nie ma już ameryki za którą walczył. Przy okazji dostaje się też samym amerykanom w całkiem ciekawy sposób, celnie uwypuklając ich kilka wad. Ciągłe manipulacje otaczającego świata są również ciekawe dla samego czytelnika, ponieważ wymuszają na nim śledzenie fabuły z większym skupieniem. Momentami można się poczuć równie zagubionym jak Avengersi. Warto również zwrócić uwagę na samą konstrukcję tego zeszytu. Na początku jest akcja, manipulacja otaczającym światem i odpowiednie działania wszystkich do otaczającej ich rzeczywistości. Następnie RS znika, a wraz z nim wszechogarniająca mistyfikacja. Wtedy każdy dochodzi do siebie i powoli zaczyna sobie zdawać sprawę z tego co tak naprawdę uczynił i następuje wielki moralny kac, który przekłada się również na czytelnika i trzyma go w takim odczuciu już do samego końca numeru. Ciekawe zagranie ze strony scenarzysty, dzięki czemu numer zasługuje na uznanie.

Avengers v5 006Avengers #6, Marvel

scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Adam Kubert

Jonathan Hickman opowiada historię kolejnej dziwnej i chyba raczej nikomu niepotrzebnej postaci. Tym razem jest to Tamara Devoux ukrywająca się pod pseudonimem Universe. Jednak trzeba przyznać, że scenarzysta podszedł do tematu ciekawie i przedstawił losy tej postaci jakby naprawdę była kosmosem zaczynając całą opowieść od wielkiego wybuchu. Wygląda całkiem efektownie, ale tak naprawdę nic nie wnosi do fabuły. Kolejnym całkowicie zbędnym momentem zeszytu jest występ Spider-mana, który sprzecza się z Cannonballem oraz Sunspotem na temat sałatki warzywnej. Scena stworzona chyba tylko dlatego aby podnieść liczbę super bohaterów w numerze. Numer jak zwykle kończy się czymś wielkim i tym razem zapowiada się na naprawdę coś sporego. Życzyłbym sobie, aby z tego powodu w końcu coś zaczęło się dziać w tej serii, bo jak na razie jest to dla mnie największa pomyłka Marvel Now.

All-New X-Men 008All New X-Men #8, Marvel

scenariusz: Brian Michael Bendis, rysunki: David Marquez

Numer rozpoczyna się dość ważną dla dalszej części opowieści sceną, jednak równocześnie dość nudną i słabą . Czytelnik jest świadkiem rozmowy Warrena ze swoją późniejszą wersją, czyli Archangelem, który tylko utwierdził go w przekonaniu, że spotka go coś złego w przyszłości. Wzbudza to w nim jeszcze większą panikę. Dalej następuje prawie całkowicie zbędna i głupia scena walki dwóch skrzydlatych bohaterów z armią Hydry, która właśnie postanowiła zaatakować Avengers Tower. Wydarzenie to jest nudne, pozbawione napięcia oraz humoru, który jest cały czas obecny w tej serii, a sami żołnierze Hydry są po prostu brzydcy. Jednak dzięki temu, pojawiają się Avengers i odkrywają, że jest dwóch aniołów. To co następuje później to moim zdaniem najlepsza scena tej serii jak na razie. Mianowicie Captain America przylatuje do siedziby X-Men i ucina sobie pogawędkę z Henrym, a Kitty Pryde wraz z Icemanem komentują ich na bieżąco i robią to genialnie. W pełni i z humorem oddając to, co dzieje się w tle każdego kadru ilustrującego tą scenę. Bendis pokazał klasę, jako scenarzysta. Numer kończy się sceną popisową Warrena, któremu puszczają nerwy i za wszelką ceną chce wrócić do swoich czasów. Wszystko jednak wraca do normy dzięki Jean Grey i jej super mocą, która  jawi się jako osoba w pełni kontrolująca już swoje moce. Rudowłosa piękność może w przyszłości okazać się mistrzynią ironii i ciętej riposty.

#197 cotygodniowa zeszytówka #39

Saga-09Saga #9, Image Comics

scenariusz: Brian K. Vaughan, rysunki: Fiona Staples

Numer w całości skupiający się na łowcy głów The Willu, który wspomina swą ukochaną po jej śmierci. Ma ku temu całkiem dobrą okazję, ponieważ w miejscu jego odosobnienia pojawia się Gwendolyn. Kobieta, ma zmotywować The Willa do wykonania zlecenia, którego się podjął. Równocześnie sama ma  w tym również interes. Ciekawy numer, który przy okazji wyjaśnia kwestię uratowania Slave Girl z planety Sextillion. Bardzo podoba mi się design postaci Gwendolyn. Jej fryzura, kolor skóry oraz samurajski miecz kojarzą mi się z taki postaciami jak Afro Samurai lub Mugen z serii anime Samurai Champloo. Bardzo ładnie prezentuje się jako czarnoskóra kobieta z afro, rogami, kataną i ubraniem w bieli. Do tego jej nieprzeciętna pewność siebie. Taka pani z którą za bardzo nie masz ochoty dyskutować, bo i tak jakoś podskórnie czujesz, że nie masz szans. Drugą gwiazdą numeru jest kot, towarzysz The Willa, który zawsze wie kiedy ktoś kłamie lub mówi prawdę. Odzywa się rzadko, ale zawsze w takim momencie, że trafia w sedno, co świetnie widać podczas pertraktacji pomiędzy łowcą głów a Gwendolyn. Bardzo dobra rozrywka nieustannie na wysokim poziomie z którą warto się zaznajomić jak najszybciej.

Uncanny AvengersUncanny Avengers #3, Marvel

scenarzysta: Rick Remender, rysunek: John Cassaday

No i podziało się. Red Scull, po tym jak połączył swój i Xaviera mózg postanowił zawładnąć światem. Na dzień dobry doprowadzając do wielkiego pogromu mutantów przez zwykłych obywateli. Ludzie pod wpływem telepatii Red Skulla potrafią teraz rozpoznawać mutantów i jak to zwykle bywa w takich przypadkach, dochodzi do zamieszek oraz masowych aktów przemocy. Ludzie mordują mutantów. Oczywiście Avengers nie mogą na to pozwolić i stają do nieuczciwej walki. Bardzo podoba mi się w numerze odwołanie do faszyzmu i pogromu jakiejś grupy ludzi. RS ze swą przeszłością świetnie nadaje się do tej roli. Przy pomocy swego pomagiera Honest Johna, który jest żywą propagandą myślę, że mogą osiągnąć wiele. Naprawdę sporo się dzieje, nie sposób się nudzić. Do tego dochodzą kłótnie między Avengersami i problem z ich lojalnością dzięki czemu otrzymujemy ciekawą rozrywkę. Przeszkadzają mi tylko przekomiczne pozy w których ustawiają się nasi bohaterowie podczas walki. Coś pomiędzy scen wyjętych ze starych filmów kung fu, a Power Rangers. Autorzy sami się proszą, aby zrobić z tego jakąś przeróbkę.

MPThe Manhattan Projects #2, Image Comics

scenariusz: Jonathan Hickman, rysunki: Nick Pittara

Tym razem mamy możliwość poznać historię jak to Wernher von Braun, niemiecki zbrodniarz wojenny i naukowiec zarazem, został zwerbowany przez doktora Feynmana do projektu Manhattan. Tylko tyle, lub aż tyle, bo szczerze przyznam nic więcej się w tym numerze nie dzieje. Nadal podoba mi się pomieszanie faktów z fikcją. Umieszczanie Einsteina, Oppenheimera z wymyślonymi postaciami, teleportami i istotami z palącymi się głowami. Wracają jeszcze na chwilkę do Alberta, to wypuścili go na chwilkę z celi i okazał się zgorzkniałym starcem, bez serca, którego widok cierpiących mnichów podtrzymujących swoją medytacją działanie portalu kompletnie nic nie obchodzi. Z tego co zawsze czytałem, Albert był raczej pogodnym i miłym człowiekiem, a tu taka zmiana. Po mimo tego, że to dopiero drugi numer i seria się dopiero rozkręca, to już zapewnia te kilkadziesiąt minut dobrej rozrywki.